07 Lut Wola zwycięstwa
Natura ciągnie wilka w las mówi znane przysłowie i, chociaż używamy go raczej w pejoratywnym znaczeniu, to ja zawsze widzę siebie jako tego wilka, którego natura ciągnie do lasu ilekroć zdarza się taka okazja; aby do tego lasu się wyrwać, a jak nie do lasu, to choćby do parku, na skwer, nad rzekę …, cokolwiek jest dostępne, ale co ma choćby trochę, troszeczkę bliskiego i rzeczywistego związku z przyrodą, z poczuciem gruntu pod stopami, z łącznością z ziemią, naszą planetą Ziemią, a wreszcie z całym Wszechświatem.
Może być, Miła Przyjaciółko i Ty, Drogi Przyjacielu, że podzielasz to moje zamiłowanie i w tym wypadku doskonale mnie rozumiesz, ponieważ Ciebie podobnie „ciągnie do lasu”. Może być też, że Twoje upodobania są całkiem odmienne i ciągnie Cię zupełnie w inną stronę. Wszystko jedno, ważne, abyś też miał jakieś wielkie zamiłowanie do czegoś, co da Ci oddech i poczucie wolności od czasu do czasu.
Mając takie zamiłowania nie uchodzi mojej uwagi żaden listek, który się pojawia, ani żaden kwiatuszek, który właśnie się otwiera. Widzę i cieszę się wszystkim, co żyje i na ten moment donoszę Ci, że w Madrycie, w ostatnich dniach stycznia już zaczęły kwitnąć drzewka migdałowe i inne. Na razie jeszcze trochę nieśmiało, ale w nasłonecznionych i osłoniętych przed wiatrem miejscach są już całkiem zdecydowane, aby rozpocząć kolejny cykl życia. Patrząc i podziwiając te delikatne kwiatuszki kwitnące w środku zimy, nagle przypomniał mi się widok, który miesiące temu mnie zadziwił i wrył mi się mocno w świadomość. Oczywiście także z parku, jakżeby inaczej. Był to jakiś późnojesienny dzień, drzewa stały pełne żółknących liści, cisza i wszystko powoli gasnące i przygotowujące się na bliski już odpoczynek. Podeszłam do jakiejś kępy drzew, która mnie zaciekawiła i zaczęłam obserwować je z bliska. Uderzyła mnie niezliczona ilość pąków ukrytych pomiędzy żółtymi liśćmi. Były to zawiązki liści. Ależ jeszcze nie zdążyły opaść tegoroczne! Cykl jeszcze się nie zakończył! A one były już całkowicie przygotowane do nowego sezonu. Bez żadnego martwienia się o to, czy w ogóle będą mogły rozwinąć się któregoś dnia, czy w ogóle będą jeszczeistnieć. Po prostu przygotowywały się na nowe i w dodatku robiąc to z wielkim, naprawdę wielkim zaangażowaniem środków. Pomyśl, ile kwiatów się otwiera, aby wydać jakiś owoc, ile nasion powstaje, aby przedłużyć istnienie gatunku.
Zadziwia i zachwyca mnie ten rozmach i ta rozrzutność, i ta dyspozycja, którą widzimy w przyrodzie. Nikt nie wie, czy drzewa zakwitną, czy wydadzą owoce, ale oto są, przygotowane i oczekujące na swój dzień.
I przychodzi mi na pamięć refleksja sportowca z Tanzanii, Jumy Ikangai, który mówił, że „nie ma woli zwycięstwa bez woli przygotowania”. Gdy mówimy o przyrodzie, nie ma wątpliwości, że jest ona przygotowana zawsze i na wszystko. Jasne, tanzański sportowiec nie odnosił się do kwiatków i drzew, tylko do ludzi, w szczególności do ludzi sportu, ale ja myślę, że jego obserwacja jest słuszna w odniesieniu do każdej sytuacji.
Otóż w ostatnich tygodniach miałam okazję rozmawiać z ludźmi, którzy opowiadali mi o tym, jak trudne, smutne i wręcz niemożliwe jest życie w ogóle, a ich własne życie w szczególności. Równie dużo słyszałam o ich planach, projektach i o tym, jak chcieliby to życie zmienić i wyjść z trudności, które ich dręczyły. Aż dotąd wszystko w porządku. Na przestrzeni lat od czasu do czasu przechodzimy przez momenty, a nawet całe lata trudniejsze czy bardziej bolesne i trudności te, przyjęte i zaakceptowane mogą nam nawet pomóc dojrzewać jako osobom, otwierać się na dary, talenty i nowe umiejętności, które w nas drzemią. Niemniej spotkania, o których Ci opowiadam, Kochana Czytelniczko i Drogi Czytelniku, pozostawiły mnie z uczuciem pewnego smutku. Otóż pierwsza część tych naszych spotkań była znakomita, moim rozmówcom przychodziło z łatwością opowiadanie o swoich problemach, o trudnościach, przez które przechodzili i o planach na przyszłość. Byli zachwyceni możliwością procesu coachingowego i wydawało im się, że na tej drodze znajdą skuteczną pomoc w rozwiązywaniu swoich problemów i, mimo to, na tym się kończyło … Na chęciach, na słowach, na zamiarach i na tysiącu wymówek, aby nie zrobić kolejnego kroku. Przyjacielu i Przyjaciółko, znasz takie osoby? A może i Tobie przydarza się niekiedy coś podobnego? Może i Ty w niektórych sprawach nie wychodzisz poza opowiadanie czy myślenie o tym, co trzeba by zrobić, o tym, co dobrze byłoby zmienić, albo czego warto by zaniechać. Robisz plany, myślisz i myślisz i … nic więcej. Ten jakiś problem czy wyzwanie, te chęci by coś z tym zrobić, osiągnąć, coś zmienić pozostają jedynie planami, zamierzeniami, chęciami.
Ponownie przywołuję myśl pana Jumy Ikangai, że „nie ma woli zwycięstwa bez woli przygotowania”. Możesz mieć wielkie chęci by wygrać, możesz mieć wielkie chęci, by iść naprzód, by zmieniać, ale jeśli nie masz chęci, by się do tego przygotować, to jakich zmian się spodziewasz? I jak mają one zaistnieć?
Odpowiednie przygotowanie nie jest niezbędne jedynie w świecie sportu, potrzebujesz go w jakiejkolwiek aktywności i w każdej sytuacji. ZALEŻNIE OD JAKOŚCI I POZIOMU TWOJEGO PRZYGOTOWANIA OSIĄGNIESZ ZAŁOŻONE CELE. Tysiące razy słuchałam ludzi, którzy mówili, jakich konkretnych zmian oczekiwali od innych, aby poprawić własną sytuację. Przykro mi to powiedzieć, ale to nie działa. Jeśli chcesz zebrać jakiś plon, sam musisz się do tego przygotować.
JAKĄ MASZ CHĘĆ, ABY DOBRZE SIĘ PRZYGOTOWAĆ? JAK SIĘ PRZYGOTOWUJESZ, ABY OSIĄGNĄĆ ZAMIERZONE I WYMARZONE CELE? CO KONKRETNIE ROBISZ, ABY BYĆ PRZYGOTOWANYM?
Może być, że sama idea „przygotowania się” nie brzmi jakoś szczególnie fascynująco. W kolejnym poście podrzucę Ci kilka sprytnych trików, aby Twoje przygotowanie gruntu pod przyszłe zwycięstwa (jakiekolwiek by one nie były), było bardziej efektywne i dużo bardziej interesujące.
W międzyczasie wyrusz na spacer i obserwuj, jak przyroda przygotowuje się na swoje przyszłe sukcesy. Podejdź do drzew, zobacz niezliczoną ilość pąków. One już tam są, już są gotowe, aby, gdy tylko się pojawi szansa, móc się rozwijać.
No Comments