15 Sty Co wie o Tobie zielonooki kot?
Kilka dni temu miałam szczęście znaleźć w czeluściach Internetu wykład prof. Jerzego Vetulaniego, znakomitego naukowca, myśliciela i neurobiologa, który przez dwie godziny zajęć był w stanie nikogo nie znudzić, a wręcz przeciwnie, wykład kilkakrotnie przerywały mu brawa lub śmiech słuchaczy. Profesor wyjaśniał, „Co sprawia, że myślimy i jak mózg może nas prowadzić na manowce”.
Na zakończenie swojego wykładu profesor Vetulani z uśmiechem zaprosił wszystkich obecnych (wykład odbył się w szczęśliwych czasach, kiedy tysiąc słuchaczy wchodziło sobie do wielkiej auli uniwersyteckiej bez najmniejszych ograniczeń) do udziału w eksperymencie naukowym, który, jak zaznaczył, sam stworzył, aby wnieść wkład w naukę. Powiedział nam, że wynalazł zielonookiego kota o niezwykłym umyśle, który potrafi działać poprzez ekran, na odległość, a nawet w czasie. Kot miał kilka kart do gry. Każdy musiał wybrać jedną, zapamiętać ją, skoncentrować się i patrząc w oczy kota, przekazać, która to była. Następnie kot miał ukryć wybraną kartę. Prowadzący nalegał na skupienie się na tym, co się robi i nawiązanie kontaktu z kotem, a szczególnie z jego zielonymi oczyma, ponieważ sukces eksperymentu zależał od dobrej komunikacji między kotem a osobą. Cóż, dałam się ponieść wywodom profesora i wykonałam wszystko zgodnie z zaleceniami. Spojrzałam w duże, bardzo zielone oczy kota, które pojawiły się na ekranie, wybrałam kartę, po czym w myślach przekazałam ją kotu i czekałam na wynik. Nagle wybrana karta zniknęła. Koniec eksperymentu.
Profesor z dobrodusznym uśmiechem zapytał obecnych, czy wybrana przez każdego karta zniknęła. Odpowiedź była jednogłośnie twierdząca. Czy Państwo zdali sobie sprawę, na czym polega sztuczka? Nastąpiło wahanie. Wtedy mówca powiedział: Czy nie zauważyliście, że żadna z kart się nie powtórzyła? Na pierwszym zdjęciu kot pokazywał kilka kart, na drugim wszystkie były różne.
Przyznam, że usiadłam i śmiałam się z siebie przez kwadrans. Jak to było możliwe? Jasne, tak bardzo skupiłam się na kocie i jego zielonych oczach, że nawet nie zauważyłam pozostałych kart. Tylko ta karta, zielone oczy i moja koncentracja, by przekazać kotu moje myśli … hahaha. Profesor Vetulani zakończył swój wykład szczyptą humoru i ironii, która go charakteryzowała. Chciał podkreślić swoje wywody oczywistym przykładem. „Nie zamykaj się, nie popadaj w obsesje. Kiedy umysł zbytnio skupia się na jednym tylko punkcie widzenia, na SWOIM WŁASNYM PUNKCIE WIDZENIA traci zdolność do obserwowania rzeczywistości. Staje się niezdolny do wysłuchania innych argumentów, wymykają mu się inne czynniki i okoliczności, nie umie wyciągnąć innych wniosków niż tych uprzednio założonych. W pewnym sensie umysł, który widzi tylko jeden punkt, staje się ślepy. Warto mieć otwarte oczy ”.
Drogi Przyjacielu i Miła Przyjaciółko, w teorii wszyscy to wiemy i uznajemy prawdziwość tej opinii. W teorii… Ale co jeśli chodzi o Twoją opinię? Twój punkt widzenia? Twoją rację? O wszystko, o czym myślisz, wierzysz, komentujesz …? Co się stanie, jeśli ktoś stanie Ci na drodze i myśli inaczej, robi inaczej, ma inne zwyczaje? Co się dzieje, gdy Ty sam, Drogi Czytelniku, znajdujesz się w sytuacji kryzysowej i nagle nie wiesz, co myśleć lub robić?
Przyzwyczailiśmy się, ja i Ty, Przyjacielu, do naszego sposobu widzenia, myślenia, rozumienia świata i siebie. Przyzwyczailiśmy się do tego tak bardzo, że nawet nie podejrzewamy, że w naszej głębi są inne rzeczywistości, piękno, pragnienia, inne możliwości i zdolności. Czasami to podejrzewamy, ale ponieważ nie jesteśmy przyzwyczajeni do podróżowania po nieznanych ścieżkach naszej duszy, odsuwamy te przeczucia od siebie, zapominamy.
Dziś zapraszam Cię na spacer po własnej głębi.
Do tego nie musisz nawet wychodzić z pokoju, wystarczy pół godziny spokoju i samotności, czysta kartka papieru, kredki (mogą być te najprostsze, jak dla przedszkolaków ) i muzyka, którą lubisz, która uspokoi umysł i zrelaksuje ciało.
Kiedy będziesz mieć wszystko, czego potrzebujesz, znajdź spokojne miejsce, aby być sam na sam z sobą. Myślę, że pół godziny wystarczy, ale lepiej zarezerwuj sobie trochę więcej czasu. Wycisz telefon i włącz muzykę. Uspokój się. Słuchaj muzyki, słuchaj własnego serca i pytaj, co jest dla Ciebie najważniejsze.
Kim jesteś? Czego chcesz od życia? Czego naprawdę szukasz? Gdzie znajduje się Twoje szczęście? Jaka jest Twoja rodzina? Co Cię uszczęśliwia? Pytania mogą być bardzo różne, musi to być coś, na czym Ci naprawdę zależy. Wybierz to, co jest dla Ciebie najważniejsze i skup się na słuchaniu muzyki. Skoncentruj się na oddechu, wycisz umysł, usłysz bicie serca.
Następnie zacznijmalować, nie myśl o tym, co chcesz narysować, pozwól aby ręka pracowała sama, pozwól jej wybierać kolory i kształty, a Ty po prostu ogranicz się do słuchania muzyki i własnego oddechu. Nie spiesz się, twórz i przeżywaj tę chwilę.
Kiedy Twoje dzieło będzie gotowe, przyjrzyj mu się i zacznij z nim dialog.
Jak go zatytułujesz? Na jakie pytanie daje Ci odpowiedź? Dlaczego użyłeś tych kolorów? Co obraz mówi o Tobie? Co mówi o innych? Gdyby obraz mógł mówić, to co by Ci powiedział? Jak się czujesz, widząc, co stworzyłeś? Co zrozumiałeś?
Możesz wymyślić wszystkie pytania, które chcesz, w zależności od pytania, które zadałeś sobie na początku sesji. Podaję tylko kilka przykładów. Zapraszam również do sesji ze mną, jeśli chcesz zrozumieć głębiej własne życie i własne serce.
Do dzieła Przyjacielu, nie okopuj się tylko w tym, co oczywiste, w tym, co zawsze się myśli, co znasz od zawsze.
RZECZYWISTOŚĆ I ŻYCIE, TWOJE WŁASNE ŻYCIE, SĄ ZNACZNIE BARDZIEJ WIELOWYMIAROWE NIŻ MOŻESZ SOBIE WYOBRAZIĆ. CHWYĆ KREDKI I STWÓRZ WŁASNE DZIEŁA. BĘDĄ WYJĄTKOWE I BĘDĄ TO ARCYDZIEŁA.
czytelniczka
Posted at 21:32h, 18 styczniaWłaśnie chwyciłam kredki i narysowałam moje własne dzieło, ciekawe doświadczenie, dzięki, polecam.